Cielesność. Grzech.
„Cudowność jest inna w każdej epoce”, pisał Breton, — mogą to być romantyczne ruiny lub nowoczesny manekin. W istocie chodzi o pewnego rodzaju grę, prowokację, stworzenie innego nośnika naszych emocji. Powołując do życia nowy twór lub nawet sobowtóra, artysta przejmuje rolę demiurga. Własne ciało, tak niedoskonałe i tak nierozpoznane może być obiektem naszych badań. Jest w tym jakaś uzurpacja a zarazem akt buntu i deklaracja poznania. Winiecki dokonuje dekonstrukcji ciała, a prowadzona przez niego lekcja anatomii przebiega w sposób szczególny. Wyczuwa się zarazem fascynację i przerażenie. Artysta odsłania przed nami przedziwne zmutowane narośla, splątane mięśnie, jakieś węzły, grudki, skomplikowaną tkankę – a wszystko tak, jakby prowadził operację na otwartym sercu. Ciało składa się z organów, z których każdy wydaje się żyć własnym życiem, co więcej w odrębny sposób żyje również tworząca je materia. Ciało pulsuje ale też jest nieustannie krępowane. Winiecki ukazuje nam postacie uwięzione, skrępowane, uwikłane w jakieś trybiki, kleszcze, jakby zastygłe w niemym cierpieniu. Ten wszechobecny ból jest immanentny, nie pochodzi z zewnątrz, lecz stanowi niezbywalny składnik egzystencji. Z jednej strony mamy okazy fantastycznej fermentacji materii, a z drugiej cierpienie. Winiecki zdaje się mówić: cierpimy, więc jesteśmy.
„Ciało można porównać do zdania, które prosi się o rozłożenie, by za pomocą nieskończonej ilości anagramów doprowadzić do odkrycia jego prawdziwych znaczeń”.10 „Zabójstwo nie jest grzechem. Jest ono nieraz koniecznym gwałtem wobec opornych i skostniałych form bytu, które przestały być zajmujące. W interesie ciekawego i ważnego eksperymentu może ono nawet stanowić zasługę. Tu jest punkt wyjścia dla nowej apologii sadyzmu.”11 Niewątpliwie Winieckiego fascynuje nieskończona ilość kombinacji i ilość konfiguracji, w których ciało odsłania swoje tajemnice – składanie, rozkładanie, zasłanianie, odsłanianie. Niekiedy uderza frenezja i ukryte okrucieństwo. Na wpół żartobliwie wątek ten pojawia się w pracach: Portret Kanibala, Zdzieranie skóry.
Jeszcze raz Winiecki powraca do tego motywu w pracy Matuzalem. Trudno dociec czy chodzi jedynie o biblijnego Matuzalema, czy też może jest to nawiązanie do najstarszego współcześnie żyjącego drzewa na naszej ziemi — Methuselah. Pewne podobieństwa formy skłaniają do uznania, że inspiracją pracy była zarówno postać biblijna, jak i jej odpowiednik biologiczny w postaci okazu sosny z Gór Białych. W świecie, w którym wszystko wolno a słowa przestają być nośnikami znaczeń, pozostaje jedynie akt woli i usilne próby zbliżenia się do „poznania rozszerzającego horyzonty doświadczenia”.12
W swoich pracach Winiecki podejmuje te same kwestie, które nękały ludzkość od stuleci, zadaje pytania o sens życia ludzkiego i cierpienia. Temat biologizmu, grzechu i cielesności podejmuje powtórnie w cyklu Kadr. Winiecki ukazuje panoramę ogólnego kataklizmu niewątpliwie nawiązując do toposu Sądu Ostatecznego. Człowiek w tym zbiorowisku ciał, kłębowisku rąk, nóg jest anonimowy. Mamy więc silną, sugestywną wizję cierpienia ludzkiego, obraz przedstawiający ludzi poskręcanych w paralitycznych skurczach bólu. Nie ma w tym zbiorowisku ciał żadnego podziału – lewa, prawa, góra dół – jest tylko chaos. Nie ma zatem kary i nagrody, jakby zawieszone zostało rozróżni nie pomiędzy dobrem i złem. Nie ma również podziału na sacrum i profanum. Winiecki odtwarza na grafice ślady perforacji, podkreślając fakt, że obraz pochodzi z kliszy, a zatem został zarejestrowany w sposób automatyczny. Bóg jest nieobecny.
„Pochodzimy z ciasnej ciemni. Gatunek ludzki niesie ciasną ciemnię w sobie, dzięki niej się mnoży, o niej śni, ją maluje. Ludzie nieustannie wchodzili do mrocznych grot i spoglądali na jaśniejące w blasku pochodni ruchome obrazy, wyłaniające się mimowolnie z wapiennych ekranów. Minęły tysiąclecia. Obrazy wyłaniają się teraz z ekranów w dziwacznych salach, budowanych w podziemiach miast, w których ciemność nie pochodzi od bogów, lecz została wywołana sztucznie.”14 Ciekawe jest to, że przy stosunkowo mocno akcentowanej cielesności tak mało jestu Winieckiego nagości, a sam biologizm jest najczęściej przefiltrowany przez pryzmat kultury. Zagadnienie erotyki jest potraktowane bardzo subtelnie.