Świat rozpięty między światłem i czernią
Nyks – córka Chaosu, kobieta o ciemnych włosach, wydała na świat liczne potomstwo, istoty diametralnie różné od siebie pod każdym względem. Momos, syn Nocy, odziedziczył po swej matce skomplikowaną i nieco mroczną osobowość, co zapewne nie ułatwiało mu stosunków z otoczeniem. Bóg ironii i szyderstwa posiadał liczne rodzeństwo. Jego starszy brat Moros został strażnikiem losu i przeznaczenia, Gerasowi powierzono czuwanie nad upływającym czasem, bliźniacy Hypnos i Thanatos stali na straży snu i śmierci. Momos nie został obdarzony wyjątkową mocą, nie posiadał własnego miejsca kultu, nie powierzono mu żadnego szczególnie ważnego zadania, więc siłą rzeczy został komentatorem i obserwatorem zjawisk i rzeczy. Cechowała go nadmierna drobiazgowość i przywiązanie do detalu, co sprawiło, że stał się symbolem permanentnego braku satysfakcji i ukontentowania.
Być może więcej czasu przebywał w towarzystwie swoich sióstr, jak na przykład Apate – bogini zwodniczości, Eris – bogini niezgody, lub może Hybris, uosobienia arogancji i bezczelności. z pewnością niewiele miał wspólnego z Sofrozyne, patronką umiarkowania i równowagi.
Momos, jako uważny obserwator był zapewne świadkiem wielu sporów, ale niewiele z nich było mu dane rozstrzygać. Nie był najlepszym ekspertem w sprawach arbitrażowych. Sarkastyczny bóg potrafił znaleźć wady nawet w Afrodycie, uważanej przecież za skończony ideał piękności i doskonałości. Jako jeden z nielicznych odważył się krytykować samego Zeusa, zarzucając mu otwarcie przemoc i kierowanie się żądzą.
Tym ciekawszy jest fakt, że to on właśnie został wybrany do rozsądzenia sporu na temat najdoskonalszego aktu twórczego. Według Ezopa w konkursie brali udział: Prometeusz, który stworzył człowieka, Atena, która stworzyła dom i Zeus — twórca byka. Momos wytknął niedoskonałość każdemu z dzieł, co oczywiście nie zostało dobrze przyjęte i ostatecznie szyderczy bóg, naraziwszy się wielokrotną krytyką boskich poczynań, został wygnany z Olimpu.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt iż, według Momosa największym błędem Prometeusza było niestworzenie okna, przez które byłoby widać ludzkie myśli. Jakkolwiek jego zarzuty nie były pozbawione słuszności, ostatecznie nie wiemy, czy powodowała nim chęć dążenia do doskonałości czy też niskie pobudki wynikające z zawoalowanej zawiści.
Ten wewnętrzny konflikt sprawia, że Momos jest bez wątpienia postacią wielowymiarową. Syn Nocy w sztuce klasycznej przedstawiany był jako jako starzec trzymający w jednym ręku maskę, w drugiej zaś berło błazna. w opinii jednych utrwalił się jako bóg oszczerstwa i krytyki, w oczach drugich pozostał mistrzem ironii i humoru.
Momos, zdetronizowany bóg, przypomina nam o ambiwalencji uczuć i niedoskonałości świata. Oraz o prawie do wyrażania subiektywnych ocen, za co niekiedy płaci się wysoką cenę.
A zatem, wracając do początku historii, pierwsza była wieczna ciemność — Ereb i cie-mna noc — Nyks. z dwoistej ciemności, związku Nocy i Ereba narodziły się: wieczne światło Eter i jasny dzień Hemera. Noc, córka Chaosu, zrodziła dzieci, które stały się zarówno ukojeniem jak i utrapieniem ludzkości.
Momos, syn Nocy, nieustannie dąży do odsłonięcia zasłony. Bóg ironii pozostaje w stanie z awieszenia pomiędzy wzniosłością a śmiesznością, nieustannie dręczy go poczucie nieprzezroczystości, pragnie znaleźć formę, która nie fałszuje treści zdarzeń. Momos szuka i błądzi w ciemnościach.
Czerń jest pełna ukrytych znaczeń, które wystarczy przywołać. Światło pojawia się jako wtórne. „Prawdziwie obecne jest to, co niewidzialne”.1
A litografia? Litografia jest czernią, ciemną miłością, cierpliwym oczekiwaniem. Kamień nie daje się oswoić. Nadmiernie rozgrzana powierzchnia przyjmuje z czasem coraz więcej farby i powoduje powolną deformację formy, zanik niuansów. Kształty wydarte czerni powracają do strefy nocy – światło gaśnie.
Władysław Winiecki był samotnikiem z wyboru, z całą świadomością wybrał zawód litografa.
Nieprzypadkowo też wybrał metodę pracy, w której forma i znak są wydobywane poprzez odkrywanie partii jasnych z czarnej matrycy.
Twórczość Winieckiego nie poddaje się łatwej kategoryzacji. Nie sposób określić jej charakteru jednym przymiotnikiem: i ntrygująca, wielowarstwowa, ironiczna, teatralna, nieprzewidywalna? Rozpięta biegunowo jak światło i czerń. Mroczne, niepokojące wizje, jednocześnie pełné finezji i niewymuszonej elegancji.
Działanie twórcze w ujęciu tego artysty to stwarzanie, unoszenie się na fali swobodnej inspiracji, podążanie za kaprysem. Gra z formą to rozbijanie i ponowne łączenie, ekscesy i prowokacje, wirtuozeria i nonszalancja, cudowne spotkania i zdarzenia, tak niezwykłe jak „spotkanie parasola i maszyny do szycia na stole prosektoryjnym”.
Władysław Winiecki ukończył Wydział Malarstwa i choć początki jego kariery malarskiej zapowiadały się świetnie, artysta przeszedł dość szybko na pozycje grafiki i przez większość życia to czerń i biel determinowały jego działania twórcze.
Litografii kolorowych jest niewiele i stanowią zaledwie kilka procent całego dorobku twórczego. Kolor jakim operuje artysta w pierwszych pracach jest subtelny i delikatnie przełamywany, arabeskowa i bogata linia przywodzi na myśl prace Pakulskiego, pod którego kierunkiem Winiecki studiował na Akademii. w kolejnych latach kolor schodzi na dalszy plan i ustępuje miejsca czerni.
Oczywiście nie jest prawdą, że oko artysty przestało reagować na barwy, niemniej w jakiś sposób nastąpiło przemieszczenie – i od tej pory to wizja, nie kolor prowadzi jego rękę i dyktuje warunki.